źródło okładki: http://novaeres.pl
data wydania: 17 listopad 2014
liczba stron: 304
Książę, choć zniewalająco przystojny, też urwał się jakby nie z tej bajki.
Pewne jest jedno – nadciąga prawdziwa burza…
„Bezczelna” to lekka, błyskotliwa i zabawna powieść o rzeczach najważniejszych – miłości, jej braku, odkrywaniu samej siebie i innych ludzi. To współczesna baśń, która bawi, wzrusza i z pewnością zagości w Waszych sercach na dłużej."
źródło opisu: http://novaeres.pl
"Bezczelna" jest debiutem pisarskim Martyny Kubackiej i moim zdaniem zalicza się do jak najbardziej udanych. Dlaczego? Jest nie tylko pisana lekko, ale i z nutką humoru.
Będzie krótko, bo i więcej nie trzeba. Jeśli jesteś duszą romantyczną, to już możesz przerwać czytanie moich wypocin i zabrać się za książkę.
Co do wszystkich pozostałych, to zapraszam na moją lekturę ;)
Mianowicie wyobraźcie sobie, że Magda, główna bohaterka, choć nie chce się do tego przyznać nawet na torturach, ma w sobie coś z romantyczki, a cała jej wielka poza to tylko pancerz obronny. Dziewczyna z powodu pewnych sytuacji w swoim życiu uznała, że bezczelnym jest łatwiej, więc zaczęła grać. Wcale jej się nie dziwię. Uważam, że ma całkowitą rację. Bo będąc bezczelnym, ludzie się denerwują w kontaktach z Tobą, ale jest to uzasadnione. Autorka dobrze oddała proces przemiany Magdy, więc nie będą nas irytować skoki charakteru. Na koniec pani Martyna dodała coś, za co ma u mnie ogromny plus.
Za co? Jako jedna z nielicznych powiedziała co będzie działo się później, po zakończeniu książki. Zawsze zastanawiam się co było po ostatniej kropce. Czy były z tego dzieci? Jakie, kim zostały? To raczej podchodzi pod jakiś syndrom, ale ciii....
Jeśli Wy nie jesteście z tych, co lubią wiedzieć, co będzie dalej wcale nie musicie tego czytać, ale dla mnie takie coś to duży plus.
Następny post powinien pojawić się w piątek lub w sobotę, ale jeśli mi się uda, nie będzie to kolejna recenzja, a coś zgoła innego.
SCG